26 kwietnia 2010

Alkoholowa obłuda


…popłynęła whisky w moich żyłach, zapiekła lecz ogrzała – jakkolwiek to zabrzmi – potrzebowałem chyba tego. Nie chodzi o sam alkohol lecz złudny choć czasem jedyny, efekt odstresowania.
Każdy kolejny łyk, pozwolił mi się wyłączyć na to co złe co powoduje szybsze tętno ale nie w dobrym tego słowa znaczeniu… na szczęście nie przekroczyłem momentu w którym żałuje się, że się piło… lecz czułem, że mam w sobie już bardzo, bardzo dużo ale chyba jeszcze więcej ze mnie uszło… ukojenie… spokój… nie myślenie o nerwowych sytuacjach ostatniego czasu.
Obserwowałem jak wszyscy są coraz bardziej pijani bo nie piłem sam, to była kulturalna, z początku impreza – nieprzyjemności mimo wiru głowach wszystkich tam, na szczęście za wielu nie było… wspominałem kiedyś, tu… na blogu, że są kobiety które ciekawie seksualnie: pochyliła się nade mną coś do mnie mówiąc, zakołysała się i oparła czoło na moim czole… wszyscy wokół coś mówili, jeden przez drugiego lecz ona zamilkła i chwyciła wargami moje usta, wsuwając język między nie… nie trwało to dłużej niż 3 sekundy, odchyliłem się na bok, zabrałem usta… jestem przecież monogamistą.
Następna godzina jakby zwalniała rzeczywistość w której nikt nie zauważył zdarzenia sądzę, że główna jego aktorka sama nie pamiętała już o nim… butelka whisky opustoszała lecz ja wiedziałem i wiem, że choć pokierował nią alkohol, to przy następnej sytuacji ona znów spróbuje.
Wracając do domu byłem już na prawdę pijany, ziemia osuwała się z pode mnie… byle do domu.

21 kwietnia 2010

Skazany na Bluesa


…pewnie powiedzie, że nie robię nic poza oglądaniem tv… nie jest tak a jest wręcz przeciwnie – oglądam jej nie wiele zwłaszcza ostatnio. Mimo to oglądałem wczoraj „Skazany na Blusa”…niestety po reklamach Netii z czymś innym kojarzy się odtwórca głównej roli w tym filmie ale film jest piękny – znam i lubię muzykę o której opowiada ale z innego powodu jakoś utożsamiam się z główną postacią.
Miłość do muzyki i chęć życia inaczej, zgodnie z własnym „ja”…tym w środku nas, nie tym co pokazujemy i co widzą inni…wyobcowanie – czasem wydawało mi się, że mówię jakby innym językiem niż reszta wokół i czuje zupełnie co innego – trochę z odmienności, trochę sam nie wiem z czego.
W takich sytuacjach ludzie uciekają w inny świat to ten w którym żyją, jest dla nich nie do przyjęcia, dusi i przytłacza… uciec gdzieś na koniec świata lub do żył wstrzyknąć dawkę chwilowego szczęścia, zapomnienia – tak, chęć bycia szczęśliwym to nasza wspólna słabość…
Często zastanawiam się kim i jaki bym był, gdybym nie był chory. Czy kochał bym inaczej? …tego nie wiem, czuje jednak w sobie pragnienie dziwnie rozumianej wolności… nie jest ona ściśle związana z niepełnosprawnością, bardziej z duszą.
Każdy z nas czegoś nie może i każdy z nas ma chwilę gdy chciałby właśnie to zrobić… różne drogi prowadzą do tego…na teraz chciałbym wyjechać, gdzieś daleko by na pewien czas zapomniano o mnie, spojrzeć na to samo niebo tylko gdzieś indziej… z samotnością z wyboru nie z przymusu – wrócić inny, pozostawiając sobie tylko to z czym się w sobie nie kłócimy.

19 kwietnia 2010

Żałoba narodowa

Zginął Prezydent RP i jego żona, członkowie jego kancelarii, posłowie… pracownicy BORu i załoga obsługująca lot – ta wiadomość sprawiła, że spuściłem głowę, schowałem twarz w dłoniach, łzy naciekły do oczu…i dreszcz jakiego pamiętać nie chcę, zimny… przeszywający. On zawsze zwiastuje u mnie silne emocje. …potem nastąpiła tygodniowa żałoba narodowa i wiele się powiedziało co powiedzieć się powinno już dawno – to nie wdzięczność przyprowadziła 200 tys. osób nad trumny Lecha Kaczyńskiego, lecz wyrzuty sumienia po tym jak jeździliśmy po tych ludziach. Kawały, dowcipy docinki na ich temat… wszyscy się z nich śmialiście a gdy zabrała ich śmierć… coś nas wszystkich ruszyło, że może to nie fer było…może Maria Kaczyńska wcale nie udawała Kwaśniewskiej lecz zwyczajnie była dobra i też chciała pomagać dzieciom… może Lech Kaczyński był mały lecz nie to było jego miarą?
Wszyscy wpadli na to dopiero po ich śmierci. Nie zdaliśmy testu żałoby narodowej… takie jest moje zdanie. Wielu z nas zarobiło krocie na zniczach, flagach czy herbacie – to jest ta nasza solidarność?
Nie zgadzałem się z Lechem Kaczyńskim ale zginął na służbie dlatego cześć Twojej pamięci Panie Kaczyński, modle się by ta śmierć naprawiła stosunki z Rosją a Polakom pokazała, że polityk to też człowiek, zwłaszcza za życia.

2 kwietnia 2010

Dni śmierci Jezusa i Jego zmartwychwstania

Niebawem święta… każdego dnia trenuje – tak od trzech tygodni: suplementy i wysiłek. Budujące uczucie. Każdego dnia osiem godzin w pracy, 15 min przerwy na obiad, 30 min odpoczynku leżąc, potem 30 min ćwiczeń i 10 odpoczynku a następnie jakieś dwie godzony dodatkowej praNiebawem święta… każdego dnia trenuje – tak od trzech tygodni: suplementy i wysiłek. Budujące uczucie. Każdego dnia osiem godzin w pracy, 15 min przerwy na obiad, 30 min odpoczynku leżąc, potem 30 min ćwiczeń i 10 odpoczynku a następnie jakieś dwie godzony dodatkowej pracy. Liczby… pieprzone liczby – każdy dzień, niemal taki sam – zabija mnie to… najbardziej gdy czuje się sam: czytałem kiedyś wiersz, nie pamiętam autora.. brzmiał jednak, że samotnym można być nawet w tłumie. Mam nadzieje, że to przejściowe ale przecież jest Wiosna, idą święta… nie powinno tak być i coś w tym więcej musi być. Czuje po sobie, że brakuje mi małego docenienia, uznania…nie ma to akurat wpływu na to, że jestem chory – potrzebuje tego jak człowiek zdrowy, jeśli wiecie co chcę powiedzieć…
Dziś pomodlę się za Jana Pawła II. Znów zrobię coś ponad wszystko to co mnie przytłacza. Chociaż tyle. Tak mniej więcej zapowiadają się właśnie święta w tym roku… dla mnie. Wam jednak życzę Wszystkiego Najlepszego: refleksji i zadumy które zazwyczaj nie przychodzą, zdrowia bo ono zawsze może być lepsze… i Miłości bo bez niej wszystko jest nic nie warte.