23 grudnia 2009

Noc i dzień

Obudziłem się dzisiejszej nocy i poprosiłem Narzeczoną, aby pomogła mi usiąść… usiadłem, spuszczając nogi z tapczana. Chłód paneli na bose nogi obudził mnie jeszcze bardziej. Zostałem sam, Ona zasnęła. 
Wsparłem łokcie na kolanach a na rękach głowę… palce wplotłem we włosy, dziwnie się czułem, niczym w filmie Tarantino albo Roba Zombi. Czasem nie wiadomo czy się jeszcze śpi czy już nie choć na pozór to oczywiste.
Nie wiem co mnie zbudziło ale siedziałem tak dłuższą chwile, patrząc na swoje chude oświetlone uliczną pomarańczową latarnią nogi i ręce. Moja chuda postać, ubrana w same bokserki z wyraźnym wygięciem pleców którego nienawidzę…w takich chwilach pomaga wstać i przejście się np. do lodówki ale ja muszę radzić sobie inaczej…

22 grudnia 2009

Świąteczne podsumowanie

…wstajesz rano, jesteś głodny: jesz… Mija dzień i idziesz spać. Wstajesz rano, znów jesteś głodny: jesz…znów jesz. Dzień za dniem… ostatnio w każdy czas, przed Świętami – mam właśnie takie odczucie. W tym czasie kiedy najeść się można niemal samymi zapachami, myślę o wielu sprawach i wiele chciałbym aby wyglądało inaczej. 
Mam nadzieje, tak… mam ją:
- że mój związek znów odżyje a kryzys tego roku już się nie powtórzy, bo kolejny mnie już złamie;
- że moja kariera potoczy się tak, jak bym chciał i już nie będę się martwił się o przyszłość, ciężko na to pracuje;
- że moje zdrowie już się nie pogorszy, że dni słabości będzie mniej.. nie ważne ile, byle…mniej.

Życzę Wam wszystkim Wesołych, pełnych spokoju i zdrowia.. Świąt Narodzin Boga. Miłości i poczucia bezpieczeństwa. Amen

14 grudnia 2009

Witalność powraca? Dla wielu to pewnie zaskoczenie, że ja...

Nie często się ostatnio kochamy, jakoś tak dziwnie się układa… ale nie o tym chcę dziś pisać. Wczoraj się jednak kochaliśmy i jest to dla mnie obiecujące ponieważ wczorajszą noc, traktuje jako oznaka powracania do zdrowia… bo noc udała się a seks był niemal jak na filmach  tyle, że tam aktorzy używają wspomagacze – ja nie. Najbardziej mnie jednak dziwi, żeby nie powiedzieć śmieszy, opinia innych… wyrażana różnie: kpiną, współczuciem, oczywistością. Bo skoro wózek to i impotencja.
Wracają mi siły, kochaliśmy się bardzo długo i bez przerw…czułem kolejne fale orgazmów mojej ukochanej (szkoda, że mężczyzna nie ma wielokrotnego orgazmu). Trwało to tak długo, że czułem już Jej zmęczenie a później już Ją wręcz bolało… takie chwile udanej namiętności bardzo budują, zbliżają i to jest w tym najlepsze a nie sam seks, chociaż gdy odwróciła się pod koniec pupą do mnie…poczułem się jak w niebie trzymając Ją za biodra i dociskając do siebie. Obym mógł częściej pisać o takich a nie innych chwilach.

11 grudnia 2009

Jeszcze będzie czas... by odpoczywać

Czuje, że ostatni bardzo wiele mam na głowie… najpierw szpital i choroba której skutki odczuwam do dziś – ciągłe zmęczenie dobija mnie, słabość fizyczna jest wyraźna… jakby tego było mało, przed zachorowaniem miałem uczuciowy kryzys – udręczył mnie on strasznie… a teraz konieczność nadrobienia zaległości na uczelni – opuściłem dwa zjazdy, ponad to Święta wykrwawiły mnie do reszty a jeśli w moim portfelu zabraknie to nikt mi nie da…więcej ciągle tych co mówią „daj”, „pożycz”.
Odkąd pamięcią sięgam, zawsze na moich barkach nosić musiałem więcej niż inni, zawsze tak było…tyle, że sił niestety coraz mniej. Osiem godzin w pracy też nie ułatwia odpoczynku, każdy dzień taki sam…dzień świstaka i co wieczorny głęboki wdech leżąc już w łóżku – „Jeszcze będzie czas… by odpoczywać”.

9 grudnia 2009

Świat w naszych głowach... fantazje

Marzymy zazwyczaj o tym czego nie mamy, o tym czego nie możemy robić i kim być… z wielu powodów. Gdy jest się niepełnosprawnym, nabiera to innej formy, marzenia wtedy są inne.
Jedna rzecz, a raczej umiejętność czy możliwość… której brakuje mi najbardziej, to prowadzenie auta – normalne… kierując, marze czasem, że jadę…jakby w półśnie… może to stereotypowe, chłopięce marzenie niepełnosprawnego, może…ale ja wierze, że to coś więcej. Patrzeć na wskazówkę samochodowych liczników, czuć pedał pod nogą, słyszeć obroty silnika i widzieć szosę przed sobą…nigdy tego nie zaznam.
Może to proste i płytkie, ale brak mi… możliwości bójki, poczucia w sobie siły, adrenaliny, zwycięstwa… bólu dłoni po uderzeniu kogoś i szczęki po czymś ciosie. Brakuje mi tego.
Podobnie jest choć nie do końca… tak z seksem, brak mi kochania się „na partnerce” lub zdecydowanej inicjatywy…
O tym wszystkim zdarza mi się myśleć, gdy leże w łóżku czekając na sen… marzę? Możliwe…a raczej nie.

3 grudnia 2009

Błędy niepełnosprawności

Zawsze martwiło mnie to, że większość niepełnosprawnych, samemu odbiera sobie możliwość względnie normalnego życia… robi to na wiele sposobów i jest to już niemal stereotypem. Wpycha to w samotność i pogłębia jeszcze bardziej, poczucie odmienności w złym tego słowa znaczeniu. Dzieje się tak moim zdaniem w dwóch powodów:
- nawet jeśli niepełnosprawność jest czysto fizyczna to pozostawia blizny w głowie i zmienia sposób myślenia często na mniej zdrowy;
- uważam, że niepełnosprawność jest zaraźliwa, nie w dosłownym tego słowa znaczeniu lecz wpływa na ludzi z otoczenia, pisałem o tym już na blogu.
Powoduje to różne sytuacje i zachowanie którymi sami odpychamy zdrowych od nas..często niepełnosprawni potrafią rozmawiać jedynie o sobie i o swojej chorobie a tego nikt za długo nie będzie słuchać…może jest tak bo gdy czlowiek chory pozostaje sam, ma jedynie chorobę.
Często też nie tolerancję i strach ktoś przerwie szczerym gestem jednak osoby niepełnosprawne widzą w tym fałsz…mają prawo jednak zazwyczaj robią to obsesyjnie, nosząc w sobie walkę tego co chcieli by aby było, z tym co sobie wręcz wmawiają.
Chore dzieci, często są wyśmiewane i poniżane przez rówieśników i prowadzi to do ich niechęci wobec zdrowych, ciągla opieka rodzi też bycie zarozumiałym i wyrachowanym a to nie sprzyja poznawaniu przyjaciół.
Najbardziej jednak z tych naszych win, odstrasz zdrowych od nas nasze litowanie się nad sobą i godzenie z losem… tragedia to tylko chwila, reszta cierpienia to nasze dzieło. Litość ceniona jest gdy okazujemy ją innym, nie sobie…. niepełnosprawni uciekają w nałogi i samotność – nie róbcie tego, pokażcie, że niepełnosprawność jest względna.

1 grudnia 2009

Związek z kimś chorym

Wiem, że istnieją ludzie którzy kochają kogoś niepełnosprawnego lecz boją się z nim być, boją się przyszłości i realiów życia z kimś takim choć serce wyraźnie mówi: Tak. Może ktoś powie, że to naiwność i, że myśleć trzeba realnie ale niech ten ktoś powie to tym wszystkim co zamiast  sercem, kochać chcieli rozumem…dziś są ludźmi straconych szans, braku odpowiedzi na pytanie „a co jeśli”… realizm może zaprzeczać uczuciom bo gdyby było inaczej, nie było by w nich nic nadzwyczajnego… a jest.
Bycie z kimś niepełnosprawnym to nie jedynie opieka nad nim, to nie tylko ograniczenia choć tak ludzie sądzą. To nie musi być życie po szpitalach i ciągłe zmartwienia. Bardzo często możemy mieć zdrowe dzieci, uprawiać zadowalający seks i pomagać w domowych obowiązkach… wszelkie ograniczenia nie są niczym więcej niż inne ludzkie wady zdrowych partnerów. 
Trzeba po prostu spróbować bo lepiej żałować, że się coś zrobił niż żałować, że się nawet nie spróbowało… kochajcie niepełnosprawnych i dajcie się im kochać, a jeśli coś nie wyjdzie to niech nie przez niepełnosprawność.