2 września 2009

Problemy, które są chociaż nie muszą.

To kolejny taki dzień, który oddala od życia. Czas w którym nie potrafimy się cieszyć nawet z naszych sukcesów, jest początkiem końca. 
Kolejne  dni upijają ze mnie coraz więcej. Nie spie. Nie jem. Stres przy SMA jest jak rak. Czuje jak skraca mi życie, wpędzając w nienajlepszej kondycji serce, w niemiarowe bicie. Nic jednak nie mogę zrobić. Każdego dnia budzę się z drżeniem ciała niczym delirka. Zmęczony i rozczarowany, że znów się obudziłem.
„Ciągle się zamartwiał..” – to napiszą na moim grobie. Może wtedy ktoś zrozumie, że nie przeżyłem go choć takie jest prawo natury. Mówi się, że nikt nie powinien żyć dłużej niż jego własne dzieci. I ja też bym nie chciał takiego końca i pozostawienia takich emocji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz