7 lipca 2009

Staje do walki. Krok do przodu vs. dwa do tyłu

Wycieńczenie ostatnich dni dziś trochę odpuściło, ręce odpoczęły, mięśnie drżą… udręczyło mnie to jednak wystarczająco, nie jest łatwo patrzeć gdy ktoś więdnie, nie jest łatwo patrzeć gdy sami „więdniejemy”, nie jest… Zbieram na nowo siły by zacząć ćwiczyć, zmusić się do skurczu mięśni i ruchu który przez dłuższy czas będzie praktycznie nie zauważalny, nie efektywny, poniżając ciało które próbuje walczyć, zabijając w nim otuchę i wiarę w siebie. Trening u zdrowego człowieka to droga małych kroków. U chorego na zanik mięśni jest to droga miniaturowych kroków na drodze pod górę i z wieloma zakrętami. Wierzę jednak, że dam radę, nie pierwszy raz. Siła zarówno w chorym ciele jak i w zdrowym, jest w jego umyśle..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz