11 stycznia 2010

Różowa Landrynka

Dziś znowu przeczytacie o seksie kogoś kogo mijając na ulicy zazwyczaj uważacie za pozbawionego takiej możliwości… przeczytacie o ile chcecie, wiem jednak (bo piszą do mnie), że wielu ludziom chorym pokazałem, że można w miarę normalnie żyć.
Z jednym z Naszych noworocznych postanowień, jest aby kochać się częściej… wierzę, że wczorajsza noc do tego początek.. obiecujący,jak dawniej. 
Gdy światło lekko przygasło, zaczęliśmy się całować… głęboko inamiętnie a po chwili przeniosłem się na Jej szyję i biust, nie dużylecz jędrny… z resztą ciało się nie liczy, gdy seks jest z kimś kogosię kocha. Nie mniej jednak i obiektywnie jest piękna i zgrabna. Dlatakich chwil warto żyć a choroba nie istnieje gdy trzymam Ją za biodrai wsuwając się w Jej wnętrze patrzę w Jej błękitne oczy, nie mogąc sięnacieszyć tym jak przygryza usta i pojękuje. Drżała…i to jest jest najpiękniejsze. 
W Miłości nie ma wulgarności… tak kochaliśmy się dwukrotnie, rano uśmiechając się do siebie bez powodu. Nie ważne jak, ważne „że” i z Kim… pamiętajcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz