21 kwietnia 2010

Skazany na Bluesa


…pewnie powiedzie, że nie robię nic poza oglądaniem tv… nie jest tak a jest wręcz przeciwnie – oglądam jej nie wiele zwłaszcza ostatnio. Mimo to oglądałem wczoraj „Skazany na Blusa”…niestety po reklamach Netii z czymś innym kojarzy się odtwórca głównej roli w tym filmie ale film jest piękny – znam i lubię muzykę o której opowiada ale z innego powodu jakoś utożsamiam się z główną postacią.
Miłość do muzyki i chęć życia inaczej, zgodnie z własnym „ja”…tym w środku nas, nie tym co pokazujemy i co widzą inni…wyobcowanie – czasem wydawało mi się, że mówię jakby innym językiem niż reszta wokół i czuje zupełnie co innego – trochę z odmienności, trochę sam nie wiem z czego.
W takich sytuacjach ludzie uciekają w inny świat to ten w którym żyją, jest dla nich nie do przyjęcia, dusi i przytłacza… uciec gdzieś na koniec świata lub do żył wstrzyknąć dawkę chwilowego szczęścia, zapomnienia – tak, chęć bycia szczęśliwym to nasza wspólna słabość…
Często zastanawiam się kim i jaki bym był, gdybym nie był chory. Czy kochał bym inaczej? …tego nie wiem, czuje jednak w sobie pragnienie dziwnie rozumianej wolności… nie jest ona ściśle związana z niepełnosprawnością, bardziej z duszą.
Każdy z nas czegoś nie może i każdy z nas ma chwilę gdy chciałby właśnie to zrobić… różne drogi prowadzą do tego…na teraz chciałbym wyjechać, gdzieś daleko by na pewien czas zapomniano o mnie, spojrzeć na to samo niebo tylko gdzieś indziej… z samotnością z wyboru nie z przymusu – wrócić inny, pozostawiając sobie tylko to z czym się w sobie nie kłócimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz