30 listopada 2009

Długo nie pisałem

Długo nie pisałem… najpierw ostra grypa a potem karetka do szpitala i dwanaście kroplówek w ciągu siedmiu dni. Prześwietlenie wykazało zapalenie płuc co w mojej chorobie jest bezpośrednim zagrożeniem życia – potem już dom i dalsze leczenie jednak mimo, że choroba ustąpiła, czuje się źle…słabo… Leżąc w szpitalu czułem, że mogę umrzeć, chciałem już powiedzieć swojej Narzeczonej gdzie jest brudnopis mojej książki na wypadek gdyby coś mi się stało. Nie wspominam dobrze bolesnych kroplówek z potasu, przepychania skrzepów w żyłach i igieł wbijanych dosłownie wszędzie… i to tylko zwykła grypa. No właśnie, zwykła grypa nie istnieje już. Nie chodzi ani o ptasią ani o świńską – będziemy umierać na każdą, naszą także.
Po tej chorobie pozostało we mnie coś… dziwnego, jakby strach przed ponowną chorobą. Boje się wyjścia na dwór itd. Dobrze jednak, że z Moją Narzeczoną jest już dobrze… serce odżyło. Nie tylko serce bo wczoraj się Kochaliśmy… po prawie dwóch miesiącach.
Zadbajcie o siebie bo zachorować może każdy a to już nie są zwykle przeziębienia.

26 listopada 2009

Omal nie umarłem

Grypa to już nie choroba katarku i kaszlu… będziemy na nią umierac, każdego roku. Nie ważne czy ptasia, świńska czy sezonowa – to ważne jest tylko na kłócących sie polityków a to matka natura już zauważyła w nas pasożyty i bedzie nas tępić.
Napiszę więcej jak dojde sie do siebie.

6 listopada 2009

Zegar tyka

Nie sądziłem, że będę się kiedykolwiek czuł tak jak czuje, gdy spojrzę w przeszłość.. widzę tyle dobrych dni, dziś jakby ktoś kazał mi uwierzyć, że to wszystko nie prawda. Na blogach znajduje się wiele różnych historii… o miłości rozstaniach. Zazwyczaj jednak ludzi Ci wiedzą gdzie i kim są… ja nie wiem.
Każdego dnia zasypiam z myślą… prośbą do sam nie wiem kogo, aby ostatnie dni okazały się snem, koszmarem, pomyłką. Każdego ranka boję się otworzyć oczy… bo może Jej już nie być w łóżku obok. Ze snu wyrywa mnie nie czucie Jej… gdy leży ode mnie dalej. 
Robiłem różne rzeczy w życiu, nie zawsze dobre… czasem wymagające odwagi ale są sprawy, w których nie ma bohaterów. Jedni boją się biedy… inni śmierci, jeszcze inni choroby. Ja się boje powrotu do życia z przed prawie czterech lat: trwania, oddychania, nie czucia

4 listopada 2009

Gniew

To co dziś czuje to gniew… wyrywa mi żołądek, brzuch od dwóch dni boli mnie z głodu a gdy zmuszę się aby cokolwiek zjeść mdli mnie i zbiera na wymioty.
Chciałbym zmasakrować twarz osobie o imieniu bezradność, podciąć ścięgna Achillesa człowiekowi o imieniu SMA… napluć mu w twarz i patrzeć jak się czołga.
Czasem nienawidzę siebie za to nie kim lecz jaki jestem, nadwrażliwość jest jak bilet w jedną drogę stąd. Wczoraj po bardzo długim czasie zapaliłem marihuanę, siedziałem w aucie nad jeziorem… była noc i straszna wichura. Boże nie chcę aby wróciło dawne życie… trwanie z dnia na dzień, zapijane alkoholem i kolorowane narkotykami… wtedy w łóżku nikt na mnie nie czekał.
W tym szumie drzew wczorajszej nocy, w chłodzie i ciemności poczułem, że znów jestem tu skąd mnie Ona prawie cztery lata temu wyrwała… nie z nałogu bo nim nie był, lecz z pustki udającej szczęśliwe życie. Gniew na cały świat niczym socjopata i ból całego ciała jak u Rakowca w ostatniej fazie choroby, czuje to od paru dni…

3 listopada 2009

Nie chcę stracić

Nie boje się nieznanego lecz boje się stracić to co mam… czuje, że mój związek się rozpada, z każdym dniem pomysłów na jego ratowanie mniej… jak pokazać raz jeszcze, że kocha się w dalszym ciągu ponad wszystko?
Kiedy patrze w Jej oczy to wiem, że jeśli umrzeć to dla Niej – można z żalu podpalić świat i może to nic nie dać, łzy na twarzy się osuszą lecz żal pozostanie.
Nie potrafię nie być szczęśliwym gdy śpię obok Niej – kiedy ktoś da Ci wiarę której nikt wcześniej nie dał, zmienia się wszystko… pokaż komuś, że możliwe jest coś co dotąd uważał za niemożliwe a pokocha Cię i doceni inaczej niż 99% kochających Cię osób.
Jeśli to wszystko się rozpadnie to ostatecznie powiem dość. Może możliwość patrzenia w przyszłość, planowania i miłości.. nie dana jest wszystkim, pchając się w to tylko jesteśmy jeszcze bardziej nieszczęśliwi.
…serce znów bije nie miarowo, oddech szybki lecz płytki, stres jest dla mnie jak rak.