24 marca 2010

Buntownik z wyboru

Od dłuższego czasu… i sam to zauważyłem, nie wiele spraw mnie potrafi poruszyć, katharsis nie czułem od dawna. Nie chodzi o jego smutek, lecz specyficzne, przedawkowanie emocji, komunikat informacji sprawiający, że mam dreszcze…a umysł rozstraja się tak, że nie mogę zasnąć… i wczoraj nie mogłem spać. Leżałem w półmroku pokoju i jakby mnie tam nie było. Niczym jakbym we krwi miał coś dalekiego od substancji naturalnych: katatonia i pozorne uśpienie umysły który tak na prawdę pracuje na 110%.
Nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę stąd. Ale bez niego… nie jest sobą. Obejrzałem wczoraj film „Buntownik bez powodu” (Good Will Hunting) i nie mogłem oderwać się od niego – właściwie to nie mogłem przestać słuchać, obraz był drugim planem lecz dialogi zabrały mnie w moją własną, prawie zapomnianą przeszłość i w ideały pojmowania miłości, szczęścia, przyjaźni i samotności. Rzadko mi się zdarza mieć łzy w oczach ale wczoraj miałem i choć stereotypowo gdzieś tam w sobie uważam to za słabość, to ucieszyłem się – bo zrozumiałem, że nie skamieniałem tak bardzo jak sądziłem… Ten film to nie melodramat i pewnie większości nie poruszy ale ja zawsze na komediach śmiałem się w innych scenach co większość osób i wzruszałem w chwilach gdy inni dawno już popłakali lub jeszcze nie zaczęli.
Moment na ławce, główny bohater i jego psycholog… park i bliskość wody: mądrość życiowa i doświadczenie, kontra energia, młodość i geniusz choć bez doświadczenia.
Daleko mi do talentu głównego bohatera lecz widziałem wczoraj w tym filmie siebie, swoich przyjaciół i piękno subiektywnych marzeń…człowiek nigdy nie będzie wiedział tyle ile by chciał.

To cytat z tego filmu:

„Zastanawiałem się nad tym, co wtedy mówiłeś. O moim obrazku. Przez pół nocy o tym myślałem. Wreszcie coś pojąłem. Zapadłem w długi, spokojny sen. Przestałem się nad tym zastanawiać. Wiesz, co zrozumiałem? Po prostu dzieciak z ciebie. Nie wiesz, o czym mówisz. Nie byłeś nigdy poza Bostonem? Zapytany o sztukę, przytoczysz każdą napisaną na ten temat książkę. Michał Anioł. Dużo o nim wiesz: dzieło życia, poglądy polityczne, relacje z papieżem, orientacja seksualna. Ale nie możesz mi opisać zapachu Kaplicy Sykstyńskiej. Nigdy nie stałeś tam i nie patrzyłeś na to piękne sklepienie. Nie widziałeś go. Gdybym cię spytał o kobiety, prawdopodobnie podałbyś mi całą listę upodobań. Może nawet parę razy kogoś przeleciałeś. Ale nie opowiesz mi, jak to jest budzić się obok kobiety i czuć się naprawdę szczęśliwym. Twardziel z ciebie. Jeśli spytam cię o wojnę, zacytujesz mi Shakespeare’a: „Znów bitwa przed nami, przyjaciele moi.” Ale nigdy nie byłeś na wojnie. Twój najlepszy kumpel nie umierał na twoich kolanach, prosząc cię o pomoc. Zapytany o miłość, zacytujesz sonet. Ale nigdy, patrząc na kobietę, nie czułeś się kompletnie bezbronny, ale równocześnie nieskończenie szczęśliwy. Jakby Bóg właśnie dla ciebie zesłał anioła, który potrafi uratować cię przed całym złem. I nie wiesz, jak to jest być jej aniołem… Kochać ją, być dla niej zawsze, w każdej chwili, gdy umiera na raka. Nie wiesz, jak to jest spędzić dwa miesiące przy szpitalnym łóżku, trzymając jej rękę i kiedy lekarze widzą w twoim spojrzeniu, że ciebie godziny odwiedzin nie dotyczą. Nic nie wiesz o prawdziwej stracie, bo to się zdarza tylko, jeśli kochasz kogoś bardziej niż samego siebie. Wątpię, że pozwoliłeś sobie kogoś tak kochać. Patrzę na ciebie i nie widzę inteligentnego, pewnego siebie mężczyzny. Widzę zarozumiałego, przerażonego chłopca. Ale jesteś geniuszem, Will. Nikt nie zaprzeczy. Prawdopodobnie nikt nie pojmie twojej głębi. Jednak uważasz, że wiesz o mnie wszystko, bo widziałeś mój obrazek. Jesteś sierotą, prawda? Myślisz, że ja od razu wiem, jak trudne było twoje życie, jak sie czujesz, kim jesteś, bo przeczytałem „Oliviera Twista”? Wystarczająco cię to określa? Gówno mnie to obchodzi, ponieważ nie dajesz mi niczego, czego nie mógłbym znaleźć w jakiejś pieprzonej książce. Chyba, że pogadamy o tobie. Kim jesteś. To mnie fascynuje. Tego chcę. Ale ty tego nie chcesz, prawda? Przeraża cię to, co mógłbyś powiedzieć. Twój ruch, wodzu.”

 [Sean Maguire]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz