Jakiś czas temu, odpisując na jeden z wielu maili od czytelników, przypomniałem sobie pewną niechlubną historię, związaną z seksem bez uczuć, ze swego rodzaju przygodnością czy też błędami młodości.
To było jakiś czas temu… około 10 lat temu, w czasach dyskotek, pubów i koncertów. Było już późno, lato…ciepła noc – jakaś impreza nad jeziorem. W tym okresie sobota i określenie „już późno”, wiązało się u mnie z silnym stanem wskazującym…i tamtej nocy też tak był. Impreza powoli dogorywała a stan upojenia alkoholowego minął jakąś godzinę temu m którego można nazwać przyjemnym a zaczął się sztorm w głowie, wtedy jakieś 8 w skali Beauforta. To czas kiedy należy udać się do domu a łóżko nabiera coraz większego znaczenia.
Tej nocy nie tylko ja za dużo wypiłem i nie zdążyłem pójść do domu. Nawet nie zauważyłem kiedy, usiadła przy mnie „ona” – opinie miała bardzo średnią, urodę taką sobie ale była zgrabna, miała duże piersi i była „wprawiona”. Pamiętam wszystko jak przez mgłę ale dobrze wiedziałem wtedy co ona chce ode mnie i nawet przez jakiś czas myślałem, że też tego chce. Krótko bo tym byłem już z nią nad samą wodą, na plaży…znajomi uznali, że zwyczajnie dobrze się bawię..
Uklękła przede mną, rozpięła bluzkę i zsunęła ramiączka stanika, potem lekko wyciągnęła piersi na wierzch…była ciepłą noc, w pobliżu kręcili się inni dogorywający po imprezie, ale było ciemno na tyle, że jej piersi widziałem tylko ja…coraz bardziej kręciło mi się w głowie ale pamiętam, że miała duże piersi z ciemnymi sutkami…
Mniej niż minutę później, rozsunęła mi kolana i rozpięła rozporek… zsunęła niżej bokserki i dostała się do czegoś o czym myślała już gdy jeszcze siedzieliśmy przy stoliku. Poczułem jej ciepłe usta i wilgotny języka. W pierwszej chwili podobało mi się, potrafiła to robić – to trzeba jej przyznać ale najwyraźniej zaczynałem chyba trzeźwieć, mdliło mnie coraz bardziej, jej gęste lekko kręcone włosy przykrywały mi całe uda…robiła to niemal demonicznie, jakby zachłannie, mocno ssąc i szarpiąc.
W pewnym momencie przyjemność zaczęła mieszać się z myślami „co ja robię… przecież to dno, nisko upadłem.” Nie wiem co bardzie mnie zemdliło bardziej, wódka którą piłem całą noc czy świadomość jak dalekie od własnego ideału było to co właśnie robiłem… ale zacząłem wymiotować, z boku wózka kończąc niemal w tym samym momencie na jej piersiach to co tak sprawnie robiła ustami…
Poczułem się fatalnie, ona nie wiedziała, że przed chwilą opróżniłem żołądek ani, że słabo ją widzę… na pytanie jednak jak mi się podobało, odpowiedziałem jej, że była świetna… bo w sumie była, to ja nie byłem świetny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz